Praga oczami warszawiaka

Źródłem, z którego korzystaliśmy szukając miejsc do mieszkania w Pradze był portal www.booking.com. Nie wiem może są lepsze ale ten dał nam to czego oczekiwaliśmy tj. rzetelność informacji, łatwość rezerwacji, kontakt w języku polskim w razie problemów. Mogą wystapić np. przy płatności kartą: portal nie sygalizuje braku pobrania pieniędzy przy płatnosci on-line kartą płatniczą. Tak miałem w 2016 roku. Zarezerwowałem mieszkanie, wykonałem co trzeba żeby zapłacić ale pieniędzy z konta nie ubyło. Okazało się, że moja karta nie została zaakceptowa przez system hotelu. Dopiero pomoc booking-a poskutkowała.

Za każdym razem mieszkałem w innej części Pragi. Głównymi kryteriami doboru miejsca były: cena, rodzaj obiektu, samodzielna łazienka i śniadanie w cenie. Jeśli chodzi o koszt to za każdym razem udało się znależć nocleg w cenie około 50 złoty za osobę. Ciocia, szwgier i młody płacili jeszcze mniej. Jest to wg mnie bardzo dobrą ceną np w porównaniu z cenami w Polsce. Znalezienie porównywalnej oferty w takim samym czasie np we Wrocławiu jest niemożliwe. Korzystaliśmy z tzw. apartamentów co może brzmi "dumnie" ale sprowadza się do pokoju sypialni, łazienki i w pełni wyposażonego aneksu kuchennego. Kuchnia ma znaczenie, kiedy chcemy wieczorem zrobić sobie "w domu" kolację i posiedzieć przy flaszce "bożkova".

W 2014 mieszkaliśmy w Alea Apartments House, Na Ostruvku 1. Taki jest adres choć własciwie budynek stoi przy Belehradskiej

Alea Apartments House

 Było trochę krążenia po okolicy, żeby trafić ale się udało.  Najprostsza droga z Florenca na Ostruvek to dwa przystanki metrem linii C (czerwona w stronę Haje) do stacji Museum a potem 5 przystanków tramwajem 11 w stronę Sporilov. Albo miniecie Alea i trzeba będzie się cofnąć albo wysiądziecie przy Nuselskich Schodach i Alea będzie przed Wami. Mieszkaliśmy w kamienicy, której zdjęcie zamieszczam powyżej. Mieliśmy ładny jasny i duży pokój z aneksem kuchennym. W przedpokoju była duża szafa ubraniowa. W łazience była kabina kąpielowa i grzejnik naścienny, na którym suszyliśmy ręczniki. Telewizor i wifi oczywiście też były. Ciocia i reszta mieli większy pokój, osobną kuchnię i łazenkę z osobnym WC. Centralne ogrzewanie działało tak dobrze,że trzeba było je przykręcać. Śniadania załatwiano tak, że raz dziennie przynoszono podczas naszej nieobecności wiktuały w ilości wystarczającej dla pięciu osób.Trzeba było sobie coś samemu z tego wyćwiczyć. W odległosci 5-10 minut spacerkiem od kamienicy gdzie mieszkaliśmy jest Billa, Lidl i Tesco więc z zaopatrzeniem nie ma żadnego kłopotu. Po drugiej stronie ulicy jest sympatycznna knajpka Koliba u Pastyrky z czeską kuchnią. W samym bydynku jest też restauracja należąca do hotelu Na Ostruvku. W obu lokalach jedliśmy i mogę je spokojnie polecić. 

W kolejnym 2015 roku wylądowałem ze stałą ekipą w Aparthotel Susa, ul. Masaryka 219/49. Z Florenca dwa przystanki linią czerwoną metra (C w stronę Haje) do stacji Museum, przesiadka na linię zieloną (A w stronę Depo Hostivar) i potem kilkaset metrów pieszkom w górę ulicy Francouzskiej i w prawo w Masaryka. Przy wyjeździe szwagier znalazł prostszy sposób: autobus 135 z Francouzskiej do samego dworca autobusowego Florenc. A tak niejako przy okazji kliknij link a znajdziesz wszelkie informacje na temat podróżowania po Pradze; metro, tramwaj,autobus, bilety i różne takie (tyle, że po czesku, niemiecku lub angielsku). Nie mam własnego zdjęcia hotelu więc pokażę sypialnię naszego apartamentu.

Susa_sypialnia

Oprócz sypialni mieliśmy wydzielone dobrze wyposażone pomieszczenie kuchenne, łazienkę z wanną. Codziennie zmieniano ręczniki i dostarczano mydełko i szampon. Śniadania były w formie bufetu. Skład prawie zawsze taki sam ale bardzo bogaty: parówki, jajka, wędlina, sery, dżemy i inne różne. Nie do przejedzenia. Godziny rozsądne czyli 7-10. Tak się mi teraz przypomniało: najczęściej spotykanym chlebem podawanym w Pradze jest żytni chleb z dużym dodatkiem kminku: smak jest specyficzny i "praski" jak ichnie kniedliki. Z obsługą hotelu mieliśmy mało do czynienią, więc i ja niewiele mogą o nich powiedzieć. Bez problemu przechowali nam spory bagaż ostatniego dnia pobytu w Pradze w czasie pomiędzy opuszczeniem pokoji a odjazdem do Warszawy.

W 2016 roku przyszło nam mieszkać w Rezidence Vitkova, 10 minut piechotą (nawet z walizką na kółkach) od Florenca. Wysiadamy z Polskiego Busa, przechodzimy przez budynek dworca na ulicę Kriżikovą, skręcamy w prawo i po 10 minutach dochodzimy do ulicy Vitkovej i...tak przy skrzyżowaniu ulic już widać nasz nowy dom. Trzeci nasz praski dom był najbliżej dworca autobusowego ale niestety w porównaniu z dwoma poprzednimi był najniżej w kategorii "jakość mieszkania". Bo: 1. obsługa tylko w języku czeskim. 2. Kosmetyki łazienkowe tylko pierwszego dnia. 3. Ciocia przez cały pobyt się nie doprosiła czajnika. 4. Szwagier narzekał na jakość WiFi, więc młody latał do mnie z laptopem. 5. Mieli pokój bez balkonu, więc jako palący musiał do mnie na balkon ze szlugem maszerować. 6. Śniadania były obfite ale mało urozmaicone, herbata raczej słomkowa, kawa lurowata (więc piłem ją z mlekiem). Ale ponieważ cena czyni cuda więc...

W 2017 swoje podwoje otworzył dla nas Hotel Golden City Garni

Tym razem z dworca autobusowego Florenc do hotelu dotarliśmy tramwajem: z Sokołowskiej (Florenc Sokolovska) 3 do dworca Masaryka (Praha Masarykovo Nadrażi) tam przesiadka w 15 lub 26 i już taszczymy walizki do hotelu. Jest jeden problem z dostaniem się na przystanek tramwaju na Sokołowskiej: nie ma przejścia górą, trzeba zejść do metra i wyjść po drugiej stronie Kriżikowej.

Hotel bardzo w porządku. Nasze pokoje były na poddaszu, okna uchylne w dachu. Dwójka nieco ciasna ale dzięki temu przytulna. Ogrzewanie trzeba było regulować tak było ciepło. W pokoju lodóweczka, mikrofala, czajniczek elektryczny i komplet do herbaty dla dwojga. Jedyny brak to talerze i sztućce ale te można przytulić ze stołówki. Sprzątanie i nowe ręczniki w miarę potrzeby (mogły być codziennie). Śniadania urozmaicone i nie do przejedzenia. Balkony nie były potrzebne: szwagier od maja 2016 nie pali! A z okna w dachu mieliśmy widok na wieżę telewizyjną na Żiżkowie.

W roku 2018 mieszkałem w hotelu Aron przy ulicy Žerotínovej 39. Dojazd z Florenca prosty jak nigdy przedtem: jedziemy autobusem 133, wsiadamy przy Florencu i wysiadamy na czwartym przystanku na Konevovej (przystanek Černínova). Kawałek Konevovą do góry, w prawo w Domažlicką, przechodzimy przez Roháčovą i na rogu Domažlickiej i Žerotínovej jest nasz dom na kolejnych parę dni. Hotelik niczego sobie. Wadą był brak w pokoju czajnika (kompletu do parzenia herbaty) i lodóweczki czy chłodziarki. Ponieważ mieliśmy "swój" sprzęt i byliśmy tylko we dwoje, kłopot był niewielki. Gorzej było z TV: nie działała! Wiem, że nie przyjechałem do Pragi oglądać telewizji ale po całym dniu łażenia po mieście chce się by w pokoju coś brzęczało: po czesku, niemiecku czy rosyjsku. Po interwencji w recepcji moim łamanym angieskim drugiego dnia zmieniliśmy pokój na taki gdzie telewizor odbierał cztery programy. Dzięki temu żona już dobrze wie o co chodzi w snukerze.

Hotel_aron

 

© 2013-2025 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl